Mazowsze serce Polski nr 7-8 [63-64]

Mazowiecki Balaton

plażowiczka z psem rasy pudel na plaży w Nieporęcie Autor: NAC, ARCHIWUM GRAŻYNY RUTKOWSKIEJ, NR SYGN. 3/40/0/13/42/62

Jezioro Zegrzyńskie szybko stało się jednym z najpopularniejszych miejsc wypoczynku dla Warszawy i części Mazowsza. Tłumy bywały takie, że nawet prasa odradzała wyprawy nad zalew.

Pierwsze plany powstania zalewu zaczęły krystalizować się już na początku XX w. Był 1910 r., zabory, a w ówczesnym rosyjskim ministerstwie komunikacji padł pomysł utworzenia drogi wodnej łączącej Dniepr z Wisłą. Projekt pokrzyżował wybuch I wojny światowej, ale powrócono do niego w dwudziestoleciu międzywojennym i nawet udało się przekopać 2,5 km kanału. I  znowu wojna.

„Po II wojnie światowej pojawił się program rozwoju żeglugi śródlądowej, w tym także uruchomienia żeglugi na Bugu. W czasach intensywnej odbudowy stolicy chodziło też o ułatwienie transportu materiałów budowlanych do Warszawy. Decyzję o lokalizacji Zalewu Zegrzyńskiego podjęto 13 lutego 1951 r. Miejsce powstania stopnia wodnego w Dębem zatwierdzono 20 września 1955 r.”.

Ale skąd ten pomysł?

Chodziło o podtopienia, do których dochodziło w miejscu połączenia Narwi i Bugu. Na ostateczną decyzję wpływ miała powódź z 1959 r. Woda zalała wtedy m.in. okolice Pułtuska, Rynię, Białobrzegi, a także połowę Nowego Dworu Mazowieckiego. Z zalanych terenów ewakuowano wówczas ponad 2,5 tys. ludzi i około 3 tys. sztuk zwierząt hodowlanych. Ta katastrofa zmusiła władze do podjęcia konkretnych działań w sprawie regulacji stosunków wodnych w okolicach Zegrza. Szybko przystąpiono do budowy zapory w Dębem, zapór bocznych i ochronnych wałów ziemnych, które skutecznie zabezpieczają region przed powodziami.

Przymusowe wywłaszczenie

Budowę rozpoczęto w 1958 r., ale nie wszyscy z radością powitali nową inwestycję. Najpierw trzeba było przygotować teren, czyli przenieść w inne miejsce ludzi z dobytkiem. Wsie Rybaki i Zagroby przestały istnieć, a rodziny z tych terenów przesiedlono do Nieporętu i Białobrzegów. W okolicach Białobrzegów pod wodą skryły się na zawsze dwa małe jeziorka – Ostrowite i Białobrzeskie. Skala przesiedleń nie była duża, jednak przymusowe wywłaszczenie dotyczyło tysięcy hektarów pól i łąk.

„Nakaz przyszedł w czasie sianokosów – robota w polu, a tu woda bije. Po tygodniu naszła. Przyjechali urzędnicy. Chłopi ich chwycili i chcieli potopić. Dali po 25 groszy za metr – na sznurek, żeby się powiesić. Mieszkańców z zalanych terenów przenieśli pod „dachówkę”(...). Wybudowali w Dębem korak, czyli tamę, usypali wały i napuścili wody. Jak to w PRL-u, śpieszyli się z terminem. Pod wodą zostały resztki domów, płoty, kikuty drzew, a przede wszystkim wierzchnia warstwa gleby. Po prostu zalali łąki, ledwo co krowy z nich spędzono. Ludzie pomstowali, odwoływali się, ale prawo własności miano za nic. Mikołaj Kos położył się pod spychacz, na kilka dni zabrała go milicja (…)”.

Czas goni

„Samą zaporę zaprojektował inżynier Władysław Nawarski. (…) Stawiali ją robotnicy z Bugobudowy, którą to nazwę okoliczni mieszkańcy zmieniali na Długobudowę – bo zakładany pierwotnie termin otwarcia zapory i zbiornika mocno się przesunął. Na czas stawiania zapory częściowo zmieniono nurt rzeki, który przebiegał kilka metrów od prawego brzegu. Najpierw wbito w dno rzeki pale i tak zbudowano grodzie. Dopiero za nimi zaczęła się właściwa budowa zapory. Jej fundamenty sięgają 25 metrów w głąb ziemi. Zbiornik napełniono w 1962 r. (…) Łącznie wody tej miało być blisko sto milionów metrów sześciennych. Zalew zajął ponad 3 tysiące hektarów, ma 41 kilometrów długości i miejscami 3,5 kilometra szerokości” .

Ponieważ czas naglił, a terminy już dawno zostały przekroczone, pracowano w pośpiechu. Nie oczyszczono dokładnie terenu zalewowego – na dnie zalewu pozostały nierozebrane budynki, a niewykarczowane drzewa stwarzały zagrożenie dla kąpiących się i żeglujących.

Ale życie jest życiem, a latem 1963 r. żar lał się z nieba.

„Do Zegrza ruszyły takie tłumy, że gazety wzywały ludzi, by zostali w mieście. (…) »Odradzamy częste wyjazdy nad zalew. Jeżeli każdy warszawiak pojedzie w tym roku raz, to wystarczy« – zniechęcała do wypraw nad wodę znana dziennikarka »Expressu Wieczornego« Halina Jaworska. I wieszczyła: »Nad Zalewem Zegrzyńskim nie będzie w tym roku wygód ani dość posiłków, ani napojów, ani miejsca na plaży«.” .

W latach 60. XX w. do największych atrakcji należał rejs statkiem pasażerskim „Diana” (oryginalnie wodowanym w 1911 r. jako luksusowy statek pasażerski).  Na jego pokładzie odbywał się dancing, działała restauracja. Od 1964 r. zacumowany na stałe jako kawiarnia (zezłomowany w 1988 r.).

Kultura  wpływa na  wody

W 1971 r., powstał plan rozbudowy gmachu Muzeum Narodowego na skarpie wiślanej, utworzenia filii muzealnej prezentującej sztukę współczesną na Zalewie Zegrzyńskim i zagospodarowania 28-kilometrowego odcinka łączącego te dwa punkty”. Projekt nie doczekał się realizacji.

„ – A w filmie polskim, proszę pana, to jest tak: nuda. Nic się nie dzieje, proszę pana. Bardzo niedobre dialogi są” – kultowy monolog z „Rejsu” (reż. Marek Piwowski, 1969) w wykonaniu Mamonia (Zdzisław Maklakiewicz), nakręcony był, jak i duża część filmu, na Jeziorze Zegrzyńskim. Filmowy statek „Neptun”, na którego pokładzie toczy się akcja to w rzeczywistości jednostka o nazwie „Dzierżyński”, dziś już nieistniejąca.

Na Zegrzu można było też spotkać krokodyla. Na szczęście, tylko w filmie – komedii „Hydrozagadka” (reż. Andrzej Kondratiuk, 1970).

„W filmie nazywał się Hermann i był wypuszczany do jeziora przez tajemniczego maharadżę. W rzeczywistości »zagrała go« aligatorzyca Marta, którą filmowcy sprowadzili z płockiego ogrodu zoologicznego”.

Nad Zalewem nakręcono też niektóre sceny z serialu „Czterej pancerni i pies” (reż. Konrad Nałęcki, 1966–1970). Z kolei w nieistniejącym już ośrodku wypoczynkowym „Mazowsze” realizowano zdjęcia do „Piłkarskiego pokera” (reż. Janusz Zaorski, 1989), natomiast dzika plaża w Nieporęcie pojawiła się w jednej ze scen filmu „Skazany na bluesa” (reż. Jan Kidawa-Błoński, 2005).

Jezioro Zegrzyńskie jest coraz popularniejsze. Dzięki wsparciu samorządu Mazowsza gminie Nieporęt udało się uporządkować gospodarkę wodno-ściekową. Ma to pozytywny wpływ na rozwój i zachęca turystów do korzystania z Portu Pilawa w Nieporęcie. Od czerwca nad Zegrze można dojechać pociągiem. Przed nami modernizacja drogi wojewódzkiej 631. Jako radna z tego regionu wiem, jak potrzebna jest ta inwestycja, dlatego osobiście ją monitoruję − mówi Anna Brzezińska, przewodnicząca Komisji Rozwoju Gospodarczego, Infrastruktury i Przeciwdziałania Bezrobociu (klub KO).

 


UWAGA
Informacje opublikowane przed 1 stycznia 2021 r. dostępne są na stronie archiwum.mazovia.pl

Powrót na początek strony